Troszkę przesadzamy...

Dzisiaj niezbyt tanecznie. 
Minął maj- miesiąc matur, kwitnących kasztanów i oczywiście komunii. 
Dziś o tym ostatnim.

Coraz częściej zastanawiam się co złego podziało się z tym światem i dokąd on zmierza? skoro dla dzieci mających 9 lat kupuje się quady, PlayStation nie mówiąc już o każdego rodzaju iPhone'ach i Mac'ach.
często tłumaczymy się przecież nie mogę kupić łańcuszka, bo wyjdę na złego wujka"- sami się nakręcamy. Ale po co?
W tym tempie za parę lat swojej chrześnicy będę musiała kupić samochód lub mieszkanie. Chyba mnie znienawidzi, ale nie zrobię tego. Uważam, że przez te drogie prezenty zabijamy to co w tej uroczystości jest najważniejsze. Potem chrzciny, komunia i bierzmowanie kojarzą się dzieciom jedynie z prezentami. Dzień dziecka czy co?
Dla porównania inna uroczystość -wesele.
Jak to jest, że idąc na wesele pierwsze czego chcemy się dowiedzieć to ile młodzi płacą za "talerzyk" żeby w kopercie dać tyle aby pokryć to co musieli zapłacić abyśmy mogli coś zjeść. Wtedy nie myślimy "będą mieć na wspólny start w życiu" tylko " no przecież musze dojechać, ubrać się, zapłacić kierowcy no i jeszcze ten 'talerzyk'". Przecież na komunie też musisz się ubrać i dojechać. takim razie czemu młodym nie kupujemy mieszkań na prezent ślubny, skoro dzieciom dajemy quady? 
Najgorsze w tym wszystkim jest to że to się będzie pogłębiać... ta cała paranoja.
Moja chrześnica ma dwa latka, więc do komunii zostało jeszcze parę lat. Na komunie dostanie ode mnie pamiątkę- łańcuszek, żeby wiedziała po co jest ten dzień. I mam nadzieję, że ten drobny prezent będzie jej towarzyszyć przez całe życie tak jak i mnie.

Komentarze